Wiele osób wypytuje mnie o to jak powstaje linoryt. Już dawno postanowiłam poświęcić post tej technice. Pomysł zrodził się w lutym, dlatego powstało parę fotografii przedstawiających poszczególne etapy. Właściwie "instrukcja obsługi" wydaje się banalnie prosta - mamy linoleum bądź gumę. Raczej studenci korzystają z wykładziny gumowej, ponieważ linoleum jest strasznie drogie. Format zbliżony do A3 kosztuje nawet 45 zł, a do powstania dyplomu potrzebujemy trochę więcej materiału. Następnie dłubiemy, nakładamy farbę na linoleum > Kładziemy na prasę razem z papierem> Przeciskamy przez prasę > gotowe. W praktyce okazuje się to czasem problematyczne.
1. Dłubanie- najprzyjemniejsza część powstawania linorytu :) Na początku na naszym linoleum rysujemy nasz projekt (Można go również skserować do formatu naszego linorytu i przy pomocy nitro "przerzucić" go na gumolit= kładziemy gotowe ksero na gumolit i papierem namoczonym w nitro "smarujemy" po nim. Wtedy farba z xero przebija się na linoleum)... mnie się nie chciało ani rysować projektu, ani iść do punktu xero :) Narysowałam parę linii pomocniczych, ciemnych fragmentów i dłubałam na oko :). Następnie za pomocą dutek żłobimy w materiale nasz projekt.
2. Kiedy już mamy gotowe linoleum (matryce) udajemy się do pracowni.
(w tle mój wspaniały pomocnik- Ania :) pozdrawiam! Linoryt to nie taka lekka sprawa, dlatego dobrze mieć kogoś do pomocy. Chociaż jest wielu studentów, którzy w samotni odbijają linoryty- czapki z głów:))
3. Rozprowadzamy niewielką ilość farby drukarskiej na kamień przy pomocy wałka.
4. Następnie z kamienia "przechodzimy" na matrycę. Równomiernie rozprowadzamy. (Trochę to trwa, ale nie powinniśmy przesadzić z ilością)
5. Kiedy mamy już gotową matrycę, przenosimy ją na prasę.
Pod matrycą powinniśmy podłożyć papier,aby nie wybrudzić prasy.
Kładziemy papier, najlepiej zrobić to z pomocą drugiej osoby. Często jest tak, że papier może nam się obsunąć. Po odbiciu linoryt może być krzywy i nadawać się tylko do podpałki :)
Najlepiej, żeby był to papier dobrej jakości, który wsiąka farbę (np. Fabriano ). Na zwykłym brystolu farba się błyszczy, a gdzieniegdzie występują prześwity.
Kiedy juz mamy przygotowaną matrycę z papierem, dobrze jest nałożyć jeszcze plik papieru przekładkowego = np. 8-10 brystoli
6. Na przygotowany "stosik" kładziemy deskę. Zdjęcie tylko pokazowe- dechę o wadze 20 kilogramów raczej nakładamy we dwójkę. Można również położyć filc. Mnie jednak nigdy nie wychodziły odbitki z filcem dlatego uparłam się na deskę :)
7. Odbijanie- najcięższa część. Ustawiamy docisk na prasie ( dwa pokrętła) równo po jednej i drugiej stronie... i kręcimy w jedną i drugą stronę :)
Niejeden przyzna ,że to dobra alternatywa siłowni :) Należy zachować odpowiednią postawę na ugiętych nogach, aby nie nabawić się problemów z kręgosłupem :)
Zanim odpowiednio dopasujemy docisk, wiele odbitek nam nie wyjdzie. To metoda prób i błędów.
8. Kiedy już się trochę pomęczymy >ostrożnie ściągamy deskę, oraz papiery przekładkowe, żeby nam się nie obsunął papier z matrycy.
Przytrzymując ręką papier, z drugiej strony powoli go ściągamy.
9. Odbitka gotowa
Ból pojawia się wtedy kiedy odbitki nie wychodzą, wtedy powtarzamy wszystkie czynności od początku :) Po zakończonej pracy sprzątamy - myjemy brudne matryce z farby, wałki oraz kamień , na którym rozprowadzaliśmy farbę- generalnie wszystko :) Używamy do tego nasze niezawodne nitro. Najlepiej nalać je na suchą szmatkę (ja użyłam fragmentów starej zasłony- dobrze działa:)). W trakcie sprzątania - zdjęć nie było- tylko zmęczenie :)
Odbitki przez parę dni muszą schnąć.